poniedziałek, 4 września 2017

Bye bye kolka

Na szczęście etap kolki dawno mamy za sobą i już prawie zapomniałam, jak było źle. Prawdopodobnie zabrnęlibyśmy w ślępą uliczkę kolejnych kropli, gdyby nie to, że zbieg okoliczności zaprowadził nas do właściwego lekarza pediatry. To było chyba ze dwa miesiące temu i po tamtej wizycie, którą będę pewno pamiętać do końca życia, wystarczyło zaledwie kilka dni, aby pożegnać się z problemem wzdęć i bolącego brzuszka.
Kiedy objawy kolki osiągnęły apogeum i przez prawie dwa dni bez przerwy nosiłam małego na rękach, w końcu trafiliśmy do Luxmedu. Dyżur miała jakaś pani w zastępstwie za innego lekarza. Zaznaczam, że to nie był pierwszy raz, kiedy sięgaliśmy fachowej porady. Wcześniej były wizyty u innych lekarzy, konsultacje z położną środowiskową, w aptece i wypytywanie znajomych, czy mieli podobny problem i jak sobie z nim poradzili. Słyszeliśmy też o cudonym niemieckim specyfiku Sab Simplex... przed zakupem polecam przeczytać:

Tatowym Okiem

Pani do której trafiliśmy tym razem, również przepisała kolejne krople, chyba ze trzy rodzaje. Zrobiła mi listę produktów zakazanych i zaleciła podawać małemu mleko bez laktozy. Co do mnie, zakupiłam w Auchan zgrzewkę wody mineralnej, bo tego mi pani doktor nie skreśliła z jadłospisu. Co do mleka bez laktozy - smakuje koszmarnie. Chciałam je dać maleństwu, ale tak się rozżalił, że odpuściłam. I tak sobie siedziałam, patrzyłam na zakupione specyfiki, zastanawiałam się, czemu pani doktor z góry założyła, że mały ma alergię na laktozę... i przypomniałam sobie jedno zdanie, które do nas powiedziała: "Bo wiecie, żeby mieć kolkę, trzeba się najpierw nawpier....." Dosłownie tak powiedziała. I tak mnie jakoś tknęło, że może ja mu po prostu za dużo daję jeść i że może jakby tak rzadziej go karmić, to będzie lepiej. W każdym razie czemu nie spróbować?
Fakt jest taki, że dawałam mu cycka, zawsze kiedy się tego domagał. Wychodziłam z założenia, że skoro ma sucho, jest mu ciepło, nic innego go nie boli (tak wynikało z badań lekarskich), to pewno jest głodny. A on sobie po prostu lubił powisieć przy cycusiu... Było dobrze dopóki się nie skumulowało i na koniec dnia następował armagedon. Najpierw wydłużyłam przerwy między posiłkami do dwóch, potem do trzech godzin. W międzyczasie dawałam małemu koper włoski albo rumianek.
Zadziałało niemalże natychmiast, po prostu cud!!
Nie wiem, czy to zawsze działa. U nas pomogło. Sposób jest prosty, więc myślę, że warto spróbować zanim się sięgnie po kolejne cudowne krople.

Kinga

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz