piątek, 7 października 2016

Sprawy przyziemne

Bo o takich też trzeba pisać.
Dopadły mnie zatwardzenia :/ i szukam domowych sposobów na walkę z nimi.
Wypróbowałam już miód i suszone śliwki. Raz są skuteczne, a raz nie.
Na szczęście nie mam już migreny, bo na nią poza tabletką chyba nie ma sposobu. Nie mam już mdłości. Przypuszczalenie pomogła zmiana diety - mniej, ale za to częściej i aktywność fizyczna.
Na razie mieszczę się jeszcze w moich ubraniach, no może poza biustonoszem ;) Miałam naprawdę małe piersi, ale jakoś w ogóle mi to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie. Teraz są trochę większe i zaczynam odczuwać lekki dyskomfort, więc pewno trzeba się będzie wybrać na "bieliznowe" zakupy.
Odżywiam się zdrowo, jem dużo warzyw, ale na zachcianki też sobie od czasu do czasu pozwalam. Tak sobie myślę, że wróciłam do normalności. Jem to co lubię i na razie nie widzę negatywnych skutków ubocznych. Piję dużo wody i jedną kawę dziennie. Napoje gazowane i tak mi już od dawna nie wchodziły, więc to żadne wyrzeczenie. Rano pozwalam sobie na taką odrobinę przyjemności... kakao albo gorącą czekoladę... Daje pozytywnego kopa, zwłaszcza przy zmiennej jesiennej pogodzie.
Nadal chodzę do pracy w pełnym wymiarze godzin i dopóki dobrze się czuję, nie zamierzam tego zmieniać. Raz że lubię moją pracę, dwa że szanuję moich przełożonych. Ciąża to nie choroba. Dojeżdżam autobusem i przypuszczam, że z biegiem czasu będzie mniej wygodnie, ale na samochód na pewno się nie zdecyduję.
Ogólnie czuję się bardzo dobrze i jestem szczęśliwa :)

Kinga

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz